Z dużym zaskoczeniem i zainteresowaniem śledziłem w mediach nagonkę na witaminy. Z ciekawością przeczytałem dramatyczne artykuły „Zabójcze witaminy” czy „Naukowcy: witaminy mogą skracać życie”.
Ponieważ nie lubię być manipulowany, ani nie zamierzam bezmyślnie realizować cudzych ukrytych celów, przeanalizowałem zarówno prace, na których oparte zostały te rewelacje, jak materiały związane z tym tematem.
Ile witaminy w witaminie
Na początek podstawowe informacje. By organizm człowieka mógł prawidłowo funkcjonować, musi otrzymywać w pożywieniu, w odpowiednich ilościach, oprócz znanych składników (węglowodanów, tłuszczów, białka i błonnika), ponad 50 różnych innych składników. Są to przede wszystkim te aminokwasy, których organizm człowieka nie potrafi sam wyprodukować. Absolutnie niezbędne do życia są również witaminy, które pełnią rolę aktywatorów procesów biochemicznych czy antyutleniaczy. Skupię się przede wszystkim na najbardziej znanej witaminie C, która występuje przede wszystkim w postaci naturalnych bioflawonoidów, czyli kwasu askorbinowego, askorbinianu wapnia, askorbinianu magnezu czy palmitynianu askorbylu.
To, co kupujemy w aptekach pod tą nazwą, najczęściej nie jest naturalną witaminą C, ponieważ łatwiej i taniej można wyprodukować jej chemiczny odpowiednik, czyli krystaliczny kwas askorbinowy, który nie jest w żaden sposób powiązany z bioflawonoidami. Jest to bardzo opłacalne. Ma tylko jeden minus. Środek ten, jako obcy naturze, jest bardzo słabo przyswajalny i organizmowi trudno jest dostosować go do właściwej postaci. Blisko po trzech godzinach jego nieprzyswojona nadwyżka, czyli 98 proc., jest usuwana z moczem. Nadmiar tej „witaminy” niesie wiele skutków ubocznych, bo nie jest ona naturalna.
Ponieważ leków pochodzenia naturalnego nie można patentować, lepiej nie rozpowszechniać informacji o różnicach między prawdziwymi i sztucznymi witaminami czy lekami. A przecież 80 proc. chemicznych i półsyntetycznych środków farmaceutycznych serwowanych pacjentom nie ma dowiedzionej skuteczności. W najlepszym razie zmniejszają one objawy, a nie przyczyny choroby.
W świecie zwierząt tylko organizmy człowieka, małpy człekokształtnej, świnki morskiej i nietoperzy owocożernych nie produkują witaminy C. Przykładowo duży pies czy koza produkują dziennie na swoje potrzeby od 15 tys. do 20 tys. mg tej witaminy. Dieta dla małp człekokształtnych musi zawierać naturalnej witaminy minimum 2 tys. mg.
Dzięki temu, że organizmy zwierząt produkują wystarczające ilości witaminy C, zawał serca czy choroby wirusowe są w ich świecie praktycznie nieznane. Tymczasem zalecane dzienne dawki dla człowieka są na poziomie 60 do 90 mg. W dodatku najczęściej sztucznej. Jest to mniej, niż potrzebuje mała myszka polna.
Niedochodowe witaminy
Czym to jest spowodowane? Może organizm człowieka działa zupełnie inaczej niż wszelkich innych stworzeń? Odpowiedź jest oczywiście twierdząca. Chory organizm człowieka zapłaci dużo za leczenie, a zwierzę nie. Wiadomo, że świnia choruje praktycznie na te same choroby, co człowiek. Ale hodowca nie zapłaci kroci za jej leczenie. Stąd bardzo tania i skuteczna profilaktyka. Przykładem niech będzie choroba wrzodowa, która jest spowodowana tą samą bakterią. Jej leczenie u świni kosztuje kilka złotych i daje efekt natychmiastowy. W przypadku człowieka taki błyskawiczny powrót do zdrowia byłby absolutnie nieopłacalny. Przecież jeżeli cierpi z bólu, to chętnie wydaje pieniądze na jego zmniejszenie. Czy i jak można mu to uniemożliwiać?
Zastanówmy się, dlaczego akurat witaminy wzbudziły ostatnio tak wielką awersję. Odpowiedź jest prosta: ponieważ nie da się na nich bezpośrednio i dużo zarobić, a ponadto są wielkim zagrożeniem dla świata leków. Po odkryciach Instytutu Dr. Ratha zaczęła się w mediach nagonka na witaminy. Dotyczy ona zwłaszcza ich rewelacyjnej skuteczności w odpowiednio dobranych zestawach,
np. przy zmianach nowotworowych czy chorobach serca. Fakt ten potwierdziły największe kierunkowe organizacje i instytuty światowe, takie jak „National Institutes of Health”. Ale sprawozdań instytutów czy organizacji prawie nikt nie czyta, podczas gdy rewelacje w mediach śledzi większość manipulowanego społeczeństwa. Typowe sztuczki socjotechniczne.
Właściwe stosowanie prawdziwych witamin i innych niezbędnych składników w odpowiednich proporcjach zdecydowanie eliminuje liczbę klientów przemysłu farmakologicznego – najbogatszego lobby świata, co jest wielkim zagrożeniem dla przyszłych przychodów. Zainteresowanym pogłębieniem tego tematu polecam zapoznanie się z osiągnięciami dwukrotnego noblisty Linusa Paulinga i jego kontynuatora Matthiasa Ratha.
Dodaj nową odpowiedź