- To było tyle lat temu, że już nie pamiętam, kiedy dokładnie – opowiada Marta uzależniona od heroiny. Co jakiś czas słyszymy o koncepcji legalizacji tzw. miękkich narkotyków. Dokąd prowadzi ta droga?
Marihuana – nic wielkiego. Można od czasu do czasu sobie zapalić, przecież nic złego się nie dzieje. Może i nie. Gorzej jeżeli ta ludzka ciekawość prowadzi do próbowania coraz to twardszych narkotyków. I tak zwykła trawka przechodzi w amfetaminę, kokainę, a później w heroinę. Nie w każdym przypadku, ale w wielu tak.
-Był hasz. A potem poszło z górki. Człowiek poznał szuwaks [przyp. amfetamina], temat, który można jechać codziennie. Wtedy zaczął się hardkor. Jest szuwaks, po którym można wyglądać jak zombi i potrafiłam taka być. Asceza ciała na rzecz ducha. Wiesz, rozwój wewnętrzny, te sprawy. Nieprzespane tygodnie, miesiące, burza myśli. Ale później największa tajemnica - pojawia się hera. A hera to cichy zabójca. Że wyglądam cały czas niezmiennie świetnie, ale za to ścisk na bani. - opowiada dalej Marta.
Od pierwszego razu się nie uzależnisz. Jedna, tutaj pojawia się problem. Nie tyle uzależnienia fizycznego, co psychicznego. Jeżeli ci się spodoba stan, w który wprowadzają narkotyki, stoisz na przegranej pozycji. - Na początku jest ten urok. No właśnie przed chwilą wypaliłam materiał. To jest błogostan. Ukojenie. Zamykasz oczy i masz wszystko serdecznie w czterech literach. Bo wszystko, razem ze stołem, jego kantem są miękkie – mówi Marta. Każdy człowiek ma problemy, narkotyk ich nie rozwiąże. Odłoży je na chwilę, żeby później wróciły ze zdwojoną siłą.
Zwolennicy legalizacji twierdzą, że nie są głupi i nie zamierzają sobie „dawać w kanał”. Jednak wystarczy jedno ustępstwo. Jeden krok w stronę narkotyków, jeden kompromis, który można otworzyć drogę do wielu uzależnień i przestępstw. Na jakie ustępstwa musi iść narkoman w stosunku do swojej „miłości”? - Stwierdziłam, że wypalanie 300-400zł dziennie to jest show, za duży dla mnie. Zamiast przebrać się trzy razy dziennie, głupia piżama za 50zł to był dla mnie taki wydatek, że.. Ale to, że ja na herę tyle wydawałam, to tego nie czułam. - opowiada Marta.
Czy dla zaspokojenia ciekawości warto w to wchodzić? Czy dla jednego odlotu, jednej zmiany rzeczywistości warto narażać się na narkotykowe psychozy? Marta, żeby zdobyć pieniądze na heroinę zaczęła się prostytuować, ktoś inny sprzedał pół domu i zniszczył swoich rodziców. Heroina to bezwzględny i wymagający przyjaciel. Odbierze wszystko – pieniądze, znajomych, rodzinę, pasję, miłość.
Dagmara Olesińska
Dodaj nową odpowiedź