57,200 tysięcy pracowników na całym świecie, wiele patentów i wynalazków, notowanie na kilku giełdach, obroty liczone w dziesiątki miliardów dolarów oraz, po prostu – wkład w historię – w dobie spowolnienia gospodarczego żadna firma nie może być pewna jutra czy też nie planować restrukturyzacji. Tym razem padło na jeden z symboli Japonii.
Brazylia stoi przed szansą, która może długo się nie powtórzyć – ukarać surowo wszystkich winnych ze szczytów władzy i jeszcze większymi krokami zmierzać do coraz lepszej demokracji, czy pogrążyć się w jednej z największych chorób tego systemu (jeżeli nie największej) – korupcji. Oskarżonych jest 38 osób elity rządzącej w czasach prezydentury Luiza Inacio Luli da Silvy, z szefem jego gabinetu José Dirceu na czele.