„Szaman zbiera na szamanie”

Michał Toczyski | Warto wiedzieć więcej
Sex, drugs and rock’n’roll – tak właśnie myślisz o Woodstocku? Gratuluję, właśnie zostałeś zmanipulowany przez media! Stoję na wzgórzu, na którym znajduje się namiot Akademii Sztuk Przepięknych. Patrzę na ogrom kolorowych punkcików tam, w dole. Woodstokowicze właśnie przybywają, po kolei rozkładają namioty. Duża scena stoi już dumnie – ogromna, zachwycająca. Zwiastun magii, która już następnego dnia porwie tysiące osób. Dowiaduję się przy okazji, iż na polu znaleziono niewybuch z II wojny światowej. Cóż… zapowiada się bombowa impreza! Mit pierwszy: anarchia Przechodząc główną ulicą, zachwycam się tym, co zostało stworzone – małe miasteczko sprawie funkcjonujące na te kilka dni. Miasteczko z kilkusettysięczną liczbą mieszkańców, które działa niemalże idealnie. Mamy tutaj sklepy – zarówno z pamiątkami, jak i te zapewniające ofertę gastronomiczną. Jest tutaj także służba medyczna zapewniona przez instytucję prywatną, Nowy Szpital. Każdy może otrzymać profesjonalną pomoc medyczną, jeśli tylko zajdzie takowa potrzeba; na samym polu działa także szereg ratowników. Cały czas napotykam Pokojowy Patrol. I to jest dla mnie absolutny fenomen – do PP należą ochotnicy, wolontariusze. Co prawda mają za sobą jakieś kursy, szkolenia, ale, nie ukrywajmy, gdzież im tam do prawdziwych, wyszkolonych służb bezpieczeństwa?... Ale to nic, to wystarczy. Zgodnie z danymi policyjnymi, Przystanek Woodstock jest określany jako jeden z najbezpieczniejszych festiwali na świecie. Wszyscy Woodstockowicze i tak się ich słuchają, nie podważając ich autorytetu. Zwykła tasiemka biało-czerwona, uniesiona w niektórych miejscach nawet dziesięć, dwadzieścia centymetrów nad ziemią, trzymająca się na chudych patyczkach wtykanych w ziemię – taka zwykła tasiemka, która odgradza ogromny teren przed sceną od reszty pola na czas brak koncertów, całkowicie wystarczy, by nikt jej nie przekraczał. Mawia się, iż Jurek namawia do anarchii, częstokroć powtarza się hasło „Róbta co chceta” (które, prawdę mówiąc, jest wyrwane z kontekstu). Ten sam Jurek zawsze powtarza, że nasza wolność kończy się, jeśli naruszamy wolność drugiej jednostki, zaś każdy człowiek powinien być traktowany z godnością i szacunkiem oraz powinniśmy zachowywać się z odpowiedzialnością. Zawsze też powtarza, że, jeśli chodzi o tolerancję czy bezpieczeństwo, chcemy się przekonać, jakim fenomenem jest Przystanek, należy umieścić w jednym miejscu różnych kibiców – i możemy być pewni, iż nie będzie tam takiego spokoju, jaki panuje na Przystanku. Woodstock to podziękowanie wolontariuszom za Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, to niejako coś podobnego do Jarocina (choć, warto pamiętać, bynajmniej nie zastępującego!). Sam Woodstock istnieje dzięki pomocy sponsorów, w żadnym wypadku pieniądze na jego zorganizowanie nie są pozyskiwane z funduszy WOŚPu. Na Woodstocku zarabia także miasto Kostrzyn; jak wyczytałam, w ciągu tych kilku dni sklepikarze w tym liczącym zaledwie piętnaście tysięcy ludności mieście wyrabiają około 30% rocznego dochodu. Mit drugi: nietolerancja Satanizm? Żadnych kotów nie widziałam, o dziewictwo nikogo się nie pytałam, czarnych mszy nie ujrzałam. Ale za to panowała tolerancja dla innych wyznań. Ot, chociażby, Hare Kriszna, która miała swój punkt, swoją scenę; przebrani ludzie tworzyli procesje, chętnie odpowiadali na zadawane im pytania, sprzedawali „swoje” jedzenie. Kto nie chciał, nie musiał brać w tym udziału, kto przystanął choć na moment, ten niewątpliwie trochę poszerzył swoje horyzonty. Równie popularny jest Przystanek Jezus. Księża i braciszkowie chodzą w pogo z równym entuzjazmem, jak cała reszta Woodstockowiczów (co nie jest rzeczą niezwykłą; stojąc wśród Woodstockowiczów przed sceną, udało mi się dostrzec zarówno staruszkę podpierającą się laską, jak i małżeństwo z dzieckiem w wózku). Krąży gdzieś po Internecie filmik, jak to jeden księżulek wstąpił na scenę Przystanku Jezus i zaczął tańczyć Waka Waka od Shakiry, a wraz z nim cała reszta zainteresowanych. Odbyła się również Msza Święta – nie odbyła się co prawda na samym polu, ale został zorganizowany specjalny autobus, który podwoził do kościoła. Na mszy tej organy i stonowane śpiewy zastąpiła gitara, perkusja i mocne, rockowe brzmienie. Żeby tego było mało! Wszędzie wręcz spotyka się ludzką życzliwość i kulturę. Ot, przykładowo, korzystając z prysznica, usłyszałam gdzieś po jednej stronie „Ma ktoś pożyczyć szampon?”. Zaraz nad głową przeleciała mi butelka. „Dzięki!”. O, albo sytuacja opowiedziana przez samego Jurka, jak to zobaczył leżącego punka. Podszedł do niego typowy metal – a, jak wiadomo, nie są to subkultury, które się wybitnie kochają. Podszedł do niego, „Nakryj, chłopie, głowę” i kładzie mu coś na nią, by się nie przegrzał. Mit trzeci: antypatriotyzm Dostaję SMSa, żebym o 15:00 spojrzała w niebo. No to patrzę – i widzę siedem samolotów, które tworzą piękną, biało-czerwoną flagę. Jurek ze sceny mówi o patriotyzmie, o potrzebie polskości. O pomocy dla powodzian, o katastrofie smoleńskiej. Na Łódźstocku można zobaczyć między innymi film „Katyń”. Do Akademii Sztuk Przepięknych zaproszono Andrzeja Wajdę – który, nawiasem mówiąc, często powtarzał, iż żałuje, że zaproszono go tak późno. Nawet na konferencji prasowej wytknął to Jurkowi – ten jednak odpowiedział, że czekali na wyższy poziom techniczny, między innymi toi-toiów. Odpowiedź została przyjęta ze śmiechem i chyba była wystarczająco satysfakcjonująca. Mit czwarty: kontrkultura Woodstock to nie tylko muzyka ściśle rockowa. Istnieje również scena folkowa, od lat tworzona przez zespół Carrantuohill. W tym roku na scenie wystąpiła na przykład Arka Noego (!). Wyobraźcie to sobie: szereg dzieciaczków ubranych w trampki i kolorowe ubranka, a przed nimi czarna masa ludzi śpiewających ich piosenki i ostro pogujących. Nad ludźmi wymachującymi długimi włosami, ludźmi ubranymi na czarno i w glanach, dostrzegłam balonik w kształcie niebieskiego delfina; uroczy obrazek. Niezapomniany był także chociażby koncert Leszka Możdżera. Godzina trochę przed 3:00, setki osób siedzących w namiocie ASP i słuchających brzmień muzyki poważnej. Bisował siedem razy! Rzadko kto wie też o istnieniu Akademii Sztuk Przepięknych. Przystanek to nie tylko koncerty na scenie głównej, choć, oczywiście, to one stanowią główny punkt Woodstocku. Ale koncerty trwają dopiero po południu, wieczorem. Oprócz wielkich sław polskich i zagranicznych, koncerty swoje mają też debiutanci wybierani przez Fabrykę Zespołów – dla porównania, na ostatnim festiwalu zagrało 7 zespołów spośród aż 700 zgłoszeń. Oprócz sceny głównej, istnieje szereg mniejszych scen. Wspomniany już Przystanek Jezus i Hare Kriszna czy wioska piwna, która także ma swoją małą scenę. No i, najważniejsze – ASP na wzgórzu, w ubiegłym roku dzieląca swoje miejsce ze sceną folkową. Woodstock to nie tylko koncerty, powtórzę raz jeszcze. Można tutaj wziął udział w ogromie warsztatów, począwszy od jogi, poprzez improwizację kabaretową, na grze na gitarze skończywszy. Można zobaczyć filmy na Łódźstocku. Można podziwiać prace plastyczne i literackie. Ba!, można nawet wziął udział w biciu rekordu Guinessa – Allegro zorganizowało koncert z niecodziennych, acz ekologicznych instrumentów. Pobito rekord ustanowiony przez Brytyjczyków, grając między innymi na starych komputerach, sprzęcie elektronicznym i bębenkach. Poza tym, spotkania – z Andrzejem Wajdą, Markiem Niedźwiedzkim, Jerzym Buzkiem… Osoby, które potrafią porwać tłumy. Siadają na krześle umieszczonym na scenie i po części oficjalnej, jest czas na wspólną rozmowę. Woodstockowicze podchodzą do mikrofonu, zadają pytania, wywiązują się niesamowite dyskusje. Namiot na kilkaset osób wypełniony jest po brzegi; ludzie siedzą na specjalnie przyniesionych karimatach, bluzach czy prosto na trawie. Słuchają, dyskutują, rozmawiają. „Patrząc na zgromadzoną tu młodzież”, mówił Jurek na konferencji prasowej, „jestem spokojny o naszą przyszłość”. Mit piąty: brud i syf Będąc na polu, czułam się jak w piekle. I to bynajmniej nie z powodu osób, które tam się znajdują – słońce wprost piekło, a kurz wzbijał się ku górze w ilościach ogromnych. Rankiem, gdy stałam na wzgórzu, spojrzałam na główną scenę. „Mglisto dzisiaj”, pomyślałam, z trudem dostrzegając detale. I spojrzałam na lewo – tam, gdzieś między drzewami, wznosiła się niebiesko-biała mgiełka; ta przed sceną miała kolor żółtawy. „To piasek!”. Właśnie ten kurz bywa kłopotliwy; brudzi całkowicie namioty, zaparkowane samochody, ubrania. Sprzedawane są nawet specjalne maski ochronne, jeśli ktoś ma ochotę. Kąpiele błotne, o których tak głośno trąbi się w mediach, to zaledwie cząstka Woodstocku. Na całe pole jest tylko jeden grzybek obejmujący dość niewielki obszar; kto nie chce, wcale nie musi mieć z tym styczności. Ogólnodostępne są krany z wodą – tam może i tworzy się drobne błoto, acz, jeśli ktoś bardzo by chciał, można za drobną opłatą skorzystać z prysznica. Po całym polu jeżdżą wozy strażackie; czasem strażacy się ulitują i chlapią Woodstockowiczów wodą. Ileż śmiechu, ileż zabawy!... A potem, oczywiście, głośny okrzyk: „dzię-ku-je-my!”. Mit szósty: alkohol i narkotyki Jest miasteczko piwne, w obrębie którego można li i wyłącznie pić alkohol – w praktyce nijak ma się to do teorii. Pije się wszędzie, puszek jest od groma, ale jest także specjalna ekipa, która zajmuje się sprzątaniem. Faktem jest jednak, iż nieletni mają problem z zakupem alkoholu – każdy, kto sprzedaje, jest zobowiązany do spytania o dowód. Jedna z osób wyleciała z pracy po dwudziestu minutach od rozpoczęcia Przystanku za sprzedaż piwa nieletniemu. Faktem jest również, iż osoby nietrzeźwe są „kontrolowane” przez resztę. Gdy ktoś zachowuje się wulgarnie i agresywnie, nie ma prawa bytu, od razu pojawia się Patrol i robi z tym kimś porządek. Narkotyki także, pojawiają się, ale pojawiają się dyskretnie – nie ma tabliczek z napisem „Maryśka na sprzedaż! Tanio!” czy czymkolwiek podobnym. Na jednym z identyfikatorów miałam napis „Staff” i kilka razy słyszałam „A po ile pani sprzedaje?” – co, prawdę mówiąc, zawsze wywoływało tylko i wyłącznie wspólny śmiech i częstokroć sympatyczną rozmowę. Podkreślić należy, że, choć używki się pojawiają, nikt nie zmusza do ich spożywani, nie utrudniają one funkcjonowaniu festiwalu, nie powodują zagrożenia, agresji i wulgarności. Miłość, przyjaźń, muzyka Często podkreśla się, że muzyka na Woodstocku to tylko dodatek – najważniejszy jest klimat i ludzie, którzy się tam pojawiają. Nie da się temu zaprzeczyć, choć rock jest tutaj stałym fundamentem. Cały czas coś się dzieje, ciągle można wziąć w czymś udział; trudno się nudzić. Siedzę i patrzę na niezwykłość tego miejsca – i ludzi. Obok mnie biegnie uciekająca panna młoda, ktoś jest przebrany za prosiaka, ktoś inny ma na sobie wilczą skórę; ktoś trzyma tabliczkę „Darmowe przytulanie”, ktoś inny „Szaman zbiera na szamanie”. Jak to ktoś zgrabnie ujął, „kuźnia oryginalności”. I trzeba przyznać, iż Jurek jest niezłym kowalem.

Dodaj nową odpowiedź

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Image links with 'rel="lightbox"' in the <a> tag will appear in a Lightbox when clicked on.
  • Image links from G2 are formatted for use with Lightbox2
  • Image links with 'rel="lightshow"' in the <a> tag will appear in a Lightbox slideshow when clicked on.
  • Links to HTML content with 'rel="lightframe"' in the <a> tag will appear in a Lightbox when clicked on.
  • Links to video content with 'rel="lightvideo"' in the <a> tag will appear in a Lightbox when clicked on.
  • Links to inline or modal content with 'rel="lightmodal"' in the <a> tag will appear in a Lightbox when clicked on.
  • Use to create page breaks.

Więcej informacji na temat formatowania

CAPTCHA
Przepisz cyfry i litery z obrazka. Stanowi to zabezpieczenie przed spamem. Jeśli znaki są nieczytelne, kliknij ikonę odświeżenia obrazka (dwie strzałki nad ikoną głośnika).