Uruchamiając Maszynę w Ludzkim Ciele

Łukasz Kacprowicz | Warto wiedzieć więcej
Ciemność... Samotność... Przygnębienie... Tajemnica... Cisza... wciąga Cię w mroczną głębię. Poddasz się tej sile, czy zaczniesz walczyć. A może odważysz się sprawdzić... dotrzeć do źródła. Świat Hansa Rudolfa Gigera nie jest przeznaczony dla każdego. To miejsce, gdzie rodzi się koszmar i w którym później żyje. Czasem wychodzi na zewnątrz, by nam się pokazać, ale wie, że możemy go nie zrozumieć. Bo do zrozumienia potrzeba czegoś więcej, niż rzut okiem. Gdy decydujesz się zagłębić w świat tego niezwykłego geniusza, przygotuj się na ataki ze wszystkich stron. Będą próbować zawładnąć Twoimi myślami... snami... mentalnością. Zechcesz tam zostać na dłużej, a nawet na całe życie. Możesz stamtąd czerpać inspirację, by tworzyć swój własny, samodzielny świat, którego widok sparaliżuje każdego przybysza z zewnątrz.
Giger pokazuje, do czego zdolna jest ludzka wyobraźnia. Jak silnie można nią sterować i co może z tego wyniknąć. Tworzy obrazy, których nikt inny jeszcze nie widział. Szokuje i Intryguje. Przeraża i Fascynuje. Wrodzony strach zmieszany z ciekawością prowadzi nas prosto wgłąb tego, co swoimi oczami widzi twórca. Jednak Gigera nie stworzył świat, z którym jest tak mocno zżyty. Urodził się w 1940r. i już od najmłodszych lat, zdawał się być zupełnie innym człowiekiem, niż jego rówieśnicy. Upodobał sobie mrok. Ubierał się na czarno, a na pokój zabaw wybrał ten bez okien. Tak odcięty od prawdziwego świata, zaczął tworzyć swój własny. Od Ojca aptekarza dostał prawdziwą czaszkę już w wieku 5 lat. Wtedy zaczął interesować się złem, śmiercią, mrokiem. Równoległą pasją stały się tkanki organiczne. Ojciec chciał jednak, by Hans zdobył "normalny zawód", więc w 1963r. nastąpiła przeprowadzka z rodzinnego Chur do Zurychu, gdzie młody pasjonat rozpoczął studia w Szkole Sztuki Użytkowej, szlifując talent graficzny. W 1966r. miał już swoją pierwszą wystawę, która pociągnęła jego karierę do przodu. Później prezentował swe dzieła wielokrotnie i zaczął dostawać ogromną liczbę zleceń, które pozwoliły mu w całości zająć się pasją. Jednak poza granicami kraju został doceniony dopiero 5 lat później, kiedy oficjalnie wydał swoje pierwsze portfolio. Po ukończeniu studiów postanowił połączyć to, co miał w sobie najlepszego. Precyzję aptekarską, której nauczył się od ojca, talent artystyczny, fascynację grozą i wyobraźnię przesiąkniętą czarnym humorem. Nie chciał być jednak projektantem. Zamiast tego zajął się malarstwem i rzeźbą, stając się przy okazji mistrzem nie łatwego w opanowaniu aerografu. Tworzył wtedy prace przesiąknięte czarnym humorem, jak "Atomkinder" (Atomowe Dzieci)
Pod koniec lat 60-tych XX wieku pojawiły się informacje o eksperymentach genetycznych. To natchnęło Gigera do stworzenia "istot", które dziś jego wizytówką - Biomechanoidów Przyjaciel geniusza - profesor Harwardu - w przedmowie do książki "Arh+" (grupa krwi Hansa) napisał: "Giger, wykrawasz tkanki mojego ciała, tniesz ich komórki na plasterki, wkładasz pod mikroskop i pokazujesz wszystkim. Kroisz mój mózg na kawałki ostrzem brzytwy i, wciąż pulsującymi, pokrywasz płótno. Jesteś obcym skulonym na dnie mego ciała, składającym jaja, z których wykluwają się dziwy. Utkałeś sobie kokon z jedwabnych nici i wydrążyłeś tunel prosto do rozumnych regionów mojego umysłu. Giger, ty widzisz dalej niż my wszyscy..." Ów dziwami, wspomnianymi w przedmowie, były właśnie biomechanoidy. Harmonijne zespolenie człowieka z maszyną...
Ukazywały one to, co Giger widział w postępie technologicznym XX wieku - zniewolenie człowieka i zespolenie go z maszyną, bez której nie potrafi żyć. Wizje ukazywały zniszczony przez nuklearne odpady koszmarny świat przyszłości, w którym dominuje zimna stal i plastik, bez miejsca dla ludzi i zwierząt. W świecie tym maszyny żyją w potwornej symbiozie z naturą. Bohaterami tego do dna ponurego świata bywają także mutanty powstałe w wyniku nieudanych prób genetycznych lub genetyczno - technicznych.
Kilka lat później H.R. Giger szukał tytułu do swoich najnowszych dzieł. Natknął się wtedy na prozę mistrza grozy - H.P. Lovecrafta, który z kolei opisywał mity o nieziemskich stworach podobnych do bogów. Giger wykorzystał fakt, że nikt nie wiedział, jak te stwory mogły wyglądać. Nazwał więc swoje najnowsze koszmary "Necronomicon" → "imiona" / "maski zmarłych"
Niedługo potem, w 1977r. Dan O'Bannon napisał horror science fiction, który Ridley Scott zamierzał zekranizować. O'Bannon stwierdził, że dobrze byłoby zaprosić do współpracy właśnie Gigera, z uwagi na jego najnowsze dzieło. Królowi Koszmarów propozycja ta wybitnie się spodobała i natychmiast zabrał się do pracy. Z inspiracji "Necronomiconem" narodził się Obcy. 8 Pasażer Nostromo. Riddley Scott zaproponował do postaci Obcego język z dodatkową parą zębów, a Giger ze swej strony dorzucił przerażającą głowę bez oczu, co potworowi, z którym nie można nawiązać kontaktu wzrokowego, dodało więcej grozy. Specjaliści mieli jednak problem z realizacją wizji Gigera, więc ojciec dzieła zabrał się do pracy i po prostu sam stworzył model Obcego, używając wszystkiego, co miał pod ręką, nie wyłączając rury klimatyzacyjnej i prawdziwej ludzkiej czaszki...
Dzięki tak wielkiemu poświęceniu i zaangażowaniu w film H.R. Giger otrzymał 14 Kwietnia 1980r. Oscara za efekty specjalne do tego filmu. Jednak przy tworzeniu sequelu "Obcego", który wyreżyserował James Cameron, "zapomniano" o oryginalnym twórcy, który o całej akcji dowiedział się zupełnie przypadkowo. Natomiast w 1990r. reżyser David Fincher rozpoczął przygotowania do trzeciej części filmu. Pojechał wtedy do Gigera osobiście, by zaproponować współpracę przy projekcie. Hans miał stworzyć dorosłego potwora, więc trzeba było zmienić nieco wizję. Giger, jak w 1977 r, zabrał się ochoczo do pracy, tworząc całą serię szkiców nowego potwora, które przefaksował do wytwórni. Oprócz tego nakręcił dla Finchera video z nowym obcym, własnoręcznie zbudowanego we własnej piwnicy. Gdy jednak przyjechał zobaczyć prace nad filmem, Alec Gillis i Tom Woodruff, pracujący przy kreaturze, po prostu "podziękowali mu za pomoc". Z kolei w 1992 r. przy wchodzeniu filmu na ekrany kin, nazwiska Gigera nie było wśród twórców, choć wszyscy wiedzieli, że brał udział w całym projekcie. Także podczas nominacji produkcji do Oscara, kompletnie go zignorowano. Po raz kolejny świat filmu bezwzględnie zakpił z wielkiego geniusza. On wtedy wysłał list do przewodniczącego jury Akademii Filmowej, w którym napisał, że nie wierzy w przypadkowość pominięcia jego nazwiska. Cały tekst podpisał czarnym pentagramem. Prace Gigera znalazły uznanie także w studiach tatuażu, co zadziwiło samego twórcę. Bardzo realistyczne wzory w stylu "biomech" stały się dosyć popularne, ożywając na skórach ożywając na skórach swych właścicieli. Znaleźli się tacy, którzy chcieli mieć mechaniczną część nogi czy ręki. Inni wręcz całe części ciała kreatur, lub motywy sugerujące, że w ich ciałach zalęgł się Obcy. Oprócz ciał rysunki znajdują swoje miejsce na motocyklach, dodając maszynom grozy i mrocznego klimatu. Skutkiem ubocznym pracy przy kolejnym filmie - "Diuna" - stały się projekty mebli z sali tronowej, przypominające szkielety stworów. Film, ze względów finansowych, poniósł porażkę, ale Giger postanowił stworzyć takie meble w rzeczywistości. Urealnienie jednego projektu kosztowało tyle, co dobrej klasy samochód, więc nikt nie zdecydował się tych dzieł kupić. W takiej sytuacji Hans postanowił stworzyć coś zupełnie innowacyjnego: Giger Bar. Temu projektowi również poświęcił się bez reszty, komponując każdy najdrobniejszy element wystroju wnętrza (tu pomogło mu zdobyte wykształcenie). Projektu jednak nie udało się zrealizować, z uwagi na bardzo wysoki próg finansowy. W 1988r. geniusz odwiedził Tokio, gdzie okazjonalnie zapytano go, czy ma jakieś życzenie. On wtedy przypomniał sobie o swoim pomyśle i opowiedział o Giger Barze. To okazało się świetną decyzją, bowiem znalazł się sponsor i lokal wreszcie mógł powstać właśnie w stolicy Japonii.
Znamy jednak twórczość artysty i możemy się domyślać, co z tego wynikło. Wtedy nie przewidziano jednak, że bar stanie się ulubionym miejscem spotkań przestępców. W efekcie lokal zamknięto po tym, jak zamordowano tam człowieka. Hans Ruedi Giger, dzięki swojemu wykształceniu i pasji, miał szerokie pole do popisu w bardzo wielu branżach sztuki użytkowej. Tworzył projekty okładek płyt, specjalny mikrofon dla zespołu myzycznego "Korn", a także limitowaną edycję gitar Ibanez. Dlatego warto zwrócić uwagę na jego twórczość typowo użytkową, a poszukiwania mogą okazać się ciekawe i zajmujące. W 1997r. Giger kupił twierdzę Chateau St. Germain w Szwajcarii. Tam dziś znajduje się muzeum genialnego twórcy i można podziwiać praktycznie wszystkie jego projekty, od tych, które pozostały szkicami, do tych urzeczywistnionych..
Czy odważysz się przekroczyć bramy do realnego królestwa Ruedi'ego Gigera?

Dodaj nową odpowiedź

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Image links with 'rel="lightbox"' in the <a> tag will appear in a Lightbox when clicked on.
  • Image links from G2 are formatted for use with Lightbox2
  • Image links with 'rel="lightshow"' in the <a> tag will appear in a Lightbox slideshow when clicked on.
  • Links to HTML content with 'rel="lightframe"' in the <a> tag will appear in a Lightbox when clicked on.
  • Links to video content with 'rel="lightvideo"' in the <a> tag will appear in a Lightbox when clicked on.
  • Links to inline or modal content with 'rel="lightmodal"' in the <a> tag will appear in a Lightbox when clicked on.
  • Use to create page breaks.

Więcej informacji na temat formatowania

CAPTCHA
Przepisz cyfry i litery z obrazka. Stanowi to zabezpieczenie przed spamem. Jeśli znaki są nieczytelne, kliknij ikonę odświeżenia obrazka (dwie strzałki nad ikoną głośnika).