Wpływ człowieka na klimat jest mniejszy niż jest to przedstawiane przez zwolenników globalnego ocieplenia.
Bezsporny jest natomiast wpływ człowieka na zakłócenia równowagi naturalnej, degradację środowiska i niszczenie zasobów naturalnych. Powstają w związku z tym pytania...
- Co nam grozi?
- Jakich zmian należy najbardziej się obawiać?
- Jak w sposób racjonalny ekonomicznie, ekologicznie i energetycznie do tego się przygotować?
- Co przede wszystkim należy robić i w jaki sposób?
Zacznę od spraw najbardziej oczywistych.
Z punktu widzenia sozologii (nauki o ochronie środowiska) oczywiście w pierwszym rzędzie należy zaprzestać intensywnych wylesień i tam, gdzie jest to możliwe dokonać nowych nasadzeń, oraz zaprzestać w najkrótszym możliwym czasie wprowadzania do środowiska trucizn, oraz innych substancji zagrażających życiu fauny i flory.
Naturalny i absolutnie niezbędny do życia dwutlenek węgla do nich nie należy. Należy wprowadzać rozwiązania i technologie, które nie niszczą nawet pośrednio wody pitnej, nie zanieczyszczają gleby i powietrza oraz nie marnują niepotrzebnie zasobów.
Istnieją przecież racjonalne ekonomicznie i ekologicznie rozwiązania zapewniające tanią i całkowicie czystą energię, prawdziwą żywność, a nie „identyczną” z naturalną, zdrową wodę i czyste powietrze.
Problem w tym, że dają one ogromne korzyści społeczeństwom oraz uwalniają od zależności i od dyktatu poszczególnych lobby. Najtańsze i najprostsze rozwiązania są przecież nieopłacalne dla producentów.
Z racji ogromnej ilości tych przykładów ograniczę się do kilku, związanych w związku z tematem artykułu z energią, poza jednym przypadkiem uzupełniającym, a stanowiącym typowy przykład bezsensownego marnotrawstwa energii i pieniędzy, w dodatku kosztem zdrowia.
Skala mikro:
W ściekach toaletowych największy problem stanowi zanieczyszczenie azotem z moczu. Oczyszczenie z niego tworzy większość kosztów. A przecież jest to jeden z najlepszych i najłatwiej przyswajalnych nawozów. Zamiast go wykorzystać, wielkim nakładem sił i środków niszczymy go. Drugi z produktów, który powstaje w toalecie, też po odpowiednim potraktowaniu jest wspaniałym nawozem. Jest co prawda skażony biologicznie, ale z tym najłatwiej sobie można poradzić.
Nie wolno tylko doprowadzić do wymieszania tych dwóch produktów, bo rozpoczyna się wówczas proces gnilny, tracone są cenne składniki i zwiększone jest wydzielanie nieprzyjemnych zapachów. Wspaniale rozwiązali ten problem Szwedzi tworząc toalety separujące, za co zdobyli światowe nagrody i certyfikaty. Mocz jest w nich odprowadzany do specjalnego zbiornika, z którego po rozcieńczeniu jest używany do podlewania. Kał jest wysuszany podciśnieniowo, co eliminuje wszelkie zapachy. Toalety opróżnia się raz na 3-6 miesięcy. Produkt trafia na kompost, gdzie po około 6 miesiącach zamienia się na wspaniały nawóz. Toalety praktycznie nie potrzebują wody do działania.
W przypadku stawiania domu, jeśli uwzględnimy te i uzupełniające rozwiązania, nie jest potrzebne odprowadzanie ścieków, ani szambo czy oczyszczalnia biologiczna. Z przeprowadzonej kalkulacji wychodzi mi prawie trzykrotna oszczędność na etapie inwestycji, a wielokrotna w eksploatacji. Dodatkowym, może jeszcze ważniejszym efektem takiego podejścia, jest sprawa zdrowia.
Wykorzystujemy to, co ziemia nam daje – żywność, drewno, biomasę, itd. Zamiast zwrócić po wykorzystaniu, spalamy marnując cenne składniki, a produkując dioksyny. W zamian dostarczamy ziemi kilka sztucznych związków chemicznych, które mają służyć do nowej produkcji oraz wiele trucizn.
Zapominamy o dodatkach śladowych i mikroelementach. Wyjaławiamy z nich glebę tak mocno, że w niektórych miejscach nie istnieją, w związku z czym brakuje ich w pożywieniu Skutkuje to pogorszeniem stanu zdrowia i rozwojem dawniej nie znanych chorób.
W Polsce pond 97% energii powstaje ze spalania węgla.
Prawie 56% całej zużywanej energii idzie na ogrzewanie.
Energia Słońca docierająca do powierzchni Ziemi jest ogólnie dostępna i darmowa. Oferowane są w związku z tym kolektory płaskie czy próżniowe do jej pozyskiwania. Ich opłacalność jest jednak, delikatnie mówiąc, problematyczna, jako że wykorzystanie pozyskanego dzięki nim ciepła jest niewielkie, a koszt instalacji i związany z tym koszt pieniądza, jest zwykle znacznie wyższy od oszczędności.
Media nie pokazują jednak rozwiązań, które są dużo tańsze, ponieważ nie przynosi to im korzyści bezpośrednich z reklam producentów, a nawet mogło by spowodować odejście zleceniodawców.
Takim prostym i bardzo tanim rozwiązaniem jest odpowiednio zaprojektowany dach, gdzie cała jego południowa strona jest pokryta odpowiednią substancją zwiększającą absorpcję ciepła. Zwykła tania rurka PET, odporna na zmiany ciśnienia i temperatury, może zbierać to ciepło i dostarczać na bieżące potrzeby i do magazynu ciepła, dzięki krążącemu w niej medium.
Koszt takiego rozwiązania, w przeliczeniu na 1m2, jest o dwa rzędy mniejszy od kolektorów, a sprawność niższa zaledwie 14%-17%. Jeśli zrobić to w skali całego osiedla, to magazynując ciepło w postaci „pola sond” można uzyskać stała czasową, pozwalającą na przeniesienie ciepła z lata na zimę, nawet ze znaczną nadwyżką.
Przy braku tanich i sprawnych zbiorników energii elektrycznej, produkcja nieliniowo pozyskiwanej energii z farm wiatrowych jest tylko poważnym kłopotem dla konwencjonalnej energetyki, która w związku z wysoką stałą czasową elektrowni nie może przecież przestawiać się tak, jak wiatr zawieje.
Zmuszane do odbioru sieci przesyłowe wolą nawet zapłacić za energię, pod warunkiem że nie będą musiały jej odebrać. Czysta paranoja, dająca fakty medialne władzom „dbającym o ekologię”, pieniądze dla wybranych i kolosalne koszty dla oszukanego społeczeństwa i środowiska.
Dopóki nie będzie tanich, długowiecznych i wysoko sprawnych magazynów energii elektrycznej jest to wyjątkowo nieopłacalne i szkodliwe.
Zdecydowanie taniej jest zamienić energię wiatru na ciepło. Sprawność jego pozyskania, dzięki pompom hydrosonicznym (kawitacyjnym) jest bliska 100%, a koszt magazynowania ciepła jest zdecydowanie niższy niż innych energii. Jest to rozwiązanie korzystne zwłaszcza w zimie, ponieważ wówczas wieją silniejsze wiatry niż w lecie, a zapotrzebowanie na ciepło jest dużo wyższe.
Nie wspomniałem tu o bardzo ważnej sprawie związanej z oszczędzaniem energii, na przykład cieplnej. Przy interdyscyplinarnym i racjonalnym podejściu do tego zagadnienia można uzyskiwać korzyści ekonomiczne nawet na etapie inwestycji. Przykładowo, wybudowanie domu pasywnego, pozytywnego, zeroenergetycznego czy plus energetycznego może być w niektórych technologiach, przy racjonalnym, interdyscyplinarnym podejściu, nawet 5% do 7% tańsze od domu o minimalnych parametrach cieplnych dopuszczalnych przez unię.
Skala makro:
Jak dowodzi tego historia, należy obawiać się globalnego ochłodzenia, jako że realnych przyczyn mogących je spowodować jest sporo, a nie ocieplenia, które gdy następowało, tak jak w czasach Ocieplenia Holoceńskiego, Średniowiecznego Optimum Klimatycznego (zielona Grenlandia), czy Złotego Wieku za Sasów, stwarzało optymalne warunki do życia.
Nawet pojedynczy wybuch superwulkanu, zagrażające wielkie trzęsienie ziemi na styku płyt w zachodniej Ameryce, czy większy impakt, mogą doprowadzić do większej lub mniejszej ery lodowcowej.
Należy w związku z tym zastanowić się przede wszystkim nad technologiami pozwalającymi istnieć w takich warunkach.
Podstawową sprawą jest i będzie energia.
Jej wystarczająca ilość pozwala na przetrwanie prawie w każdych warunkach – nawet jeśli dostęp ciepła i światła słonecznego będzie znacznie ograniczony.
Powinna być absolutnie czysta i niewyczerpywalna z punktu widzenia potrzeb ludzkości. Czy jest to możliwe?
Takim tanim i nieprzebranym źródłem energii jest wysokotemperaturowa energia cieplna (300oC do 350oC )z głębokich pokładów formacji skalnych (7 do 10 tysięcy metrów), cały czas uzupełniana z reakcji termojądrowej zachodzącej w jądrze planety. Jej suche pozyskiwanie, na bazie patentów i technologii profesora Bohdana Żakiewicza, za pomocą wgłębnych wymienników ciepła typu harvestors, nie niszczy niskotemperaturowych pokładów wód geotermalnych.
Tej w pełni odnawialnej energii jest w Polsce tysiące razy więcej niż zużywamy. Koszt uruchomienia zakładu pozyskującego i przetwarzającego tą energię jest porównywalny do kosztu farm wiatrowych w przeliczeniu na jednostkę mocy i przynajmniej 3-4 razy tańszy od elektrowni jądrowych. Różni się jednak tym, że nie jest zależny od warunków zewnętrznych i może cały czas pracować z maksymalną mocą, a nie jak w przypadku energetyki wiatrowej na poziomie kilkunastu procent w skali rocznej.
Natomiast koszt bieżącej produkcji energii w technologii profesora Żakiewicza, bez uwzględniania kosztu pieniądza przeznaczonego na inwestycję, jest na poziomie niecałych 2 groszy za 1 kWh, czym bije na głowę wszelkie inne metody. Narusza to jednak interesy lobby energetyki węglowej, jądrowej i wiatrowej.
Dodaj nową odpowiedź