Czy to co jesz, ma wpływ na to co myślisz?

"Przechodziliśmy już sarsa, wściekłe krowy, ptaki... i NIC, była wołowina, drób, teraz czas na wieprzowinkę, następne będą ryby lub chore marchewki." Dużo się mówi o świńskiej grypie. Niektórzy uważają ją za samoistną krzyżówkę, inni są zwolennikami teorii wyprodukowania wirusa w laboratorium. A co Wy sądzicie? P.S. Duńscy naukowcy w szczepionkach na świńską grypę znaleźli trujące sole rtęci, a także wirusy będące w stanie zakazić człowieka. Przypadek czy celowa robota?

Nie od dziś wiadomo, że "jesteśmy tym, czym się karmimy" i to dotyczy każdej sfery życia. Zarówno w kwestii fizjologii organizmu ludzkiego jak również w sprawach dotyczących naszego ducha to stwierdzenie jest jak najbardziej właściwe. Jeżeli idziemy na łatwiznę żywieniową cała nasza struktura jałowieje i staje się podatna na wszelkie wynaturzenia i manipulacje. Stajemy się niewolnikami, chorymi istotami, kimś kogo trzeba się pozbyć, przy pomocy chemii farmaceutycznej. Wynaturzone pożywienie to wynaturzone myśli. Fluorowana woda i pasty do zębów wpływają na otępienie i łatwość manipulacji. Wytwarza się chroniczny strach, stajemy się agresywni. Organizm ogołocony z wartości mineralnych i witamin sięga po coraz bardziej kaloryczne produkty, tyje na potęgę. Inne aspartamy zawarte w napojach i słodzikach powodują rozkład komórek mózgowych. Nowotwory mózgu są tu naturalną konsekwencją. Poddaje się nas wtedy kolejnej chemii i radioterapii, wymyślonych i testowanych w Auschwitz. Czy mają nas uzdrowić? Nic podobnego. Te metody nie leczą, wręcz przeciwnie. Stają się powodem szybszej ekspansji raka w organizmie. Skutek jest tylko jeden. Śmierć. Zamiast maksymalnie wzmocnić układ odpornościowy do walki z obcym, na siłę się go osłabia, by nie miał możliwości obronnych. To jest medycyna? Wydaje się, że aby móc żyć i normalnie myśleć powinniśmy odciąć się od "cywilizacji" lub umrzeć z głodu. Może komuś na tym zależy?

Nie pamiętam źrodła tej informacji, ale podobno ludzie na północny-wschód od nas, górale w Okolicach Uralu żyją dłużej. Dlaczego? Niższa temperatura, zdrowsze żywienie, mniej zbędnych leków. Jednak mimo wszystko społeczeństwo żyje dłużej, niż kilkadziesiąt czy kilkaset lat temu. Nie grożą nam choroby, które kiedyś dziesiątkowały ludność. Na pewno istnieją firmy, którym zależy na tym, by człowiek się leczył, a nie wyleczył. Ale to nie usprawiedliwia osób, które biorą leki na ból głowy, bo dużo pracują w nieprzewietrzonym pomieszczeniu i żywią się fastfoodami. Siedzimy sobie parenaście godzin za biurkiem, a później narzekamy, że kręgosłup boli. Jaki lek na to pomoże? Żaden. Tylko zaprzestanie tego, co robimy. "Ćwiczysz czasem? - Nie mam czasu. - To budź się pół godziny wcześniej. - Nie chce mi się.". Czy rzeczywiście nie mamy czasu, czy to tylko wymówka? Łatwiej wziąć pigułkę niż zmienić sposób życia. Ale co odniesie lepszy skutek?