Czasem w czasopismach czy telegazecie możemy trafić na niezłą okazję. Perełka – wróżba specjalnie dla Ciebie już za 1,23zł z VAT!
Pewien starszy pan podszedł do mnie i zaczął mi dawać rady na to, jak się dorobić w życiu dostatecznej ilości pieniędzy. Pan ów ma specyficzny tok myślenia i zabawne skądinąd pomysły, acz sposób, w jaki je prezentuje, godzien jest uwagi. Jedną z prac dodatkowych, którą warto szlifować, jest – według niego – wróżbiarstwo.
Wróżbiarstwo jako-tako nazywane jest pseudonauką, wiele osób ma do niej sceptyczny stosunek, zaś religie w mniejszym bądź większym stopniu ją odrzucają; jedynie judaizm akceptuje kabałę, która jest jedną z jej form. Maria Katarzyna Tarnowska z Krakowa to podobnież jedna z najbardziej znanych i cenionych osób w tej dziedzinie.
Żeby wróżyć, trzeba mieć zrobione specjalne kursy. Podobnież możliwość wróżenia przekazywana jest w genach, jeśli więc wśród naszych przodków nie znajdziemy nikogo powiązanego z wróżeniem, nikłe szanse, iż sami ten dar posiądziemy.
Jak twierdzą niektórzy naukowcy, wróżbiarstwo stało się popularne z kilku powodów. Po pierwsze, wróżki tak naprawdę odgadują, co chcemy usłyszeć – a, jak wiadomo, siła autosugestii bywa siłą niezwykłą. Ponadto, język, jakimi się posługują, jest tak niejasny, iż trudno zweryfikować zarówno prawdziwość, jak i fałsz całej przepowiedni. No i, co istotne – wróżki mają w zwyczaju zapamiętywanie spełnionych przepowiedni, zapominając o tych niespełnionych.
Starszy pan, mrugając do mnie oczkiem z przejęciem, iż dzieli się wielce tajemną wiedzą, powiedział mi z przejęciem o kartomancji – wróżeniu w kart. „Ale ja tu nie mówię o wróżeniu przyszłości, nie, nie!”, odparł oburzony, kręcąc nerwowo głową. „Ja tu o zakładach mówię!...”. I oto rozpostarł przede mną wizję idealną, wizję szybkiego i doskonałego zarobku – przepowiadania wyników meczy, walk czy wyścigów, stawiania ogromnych sum w zakładach bukmacherskich i dorobienia się fortuny w tempie błyskawicznym. I choć te rady wleciały mi jednym uchem i wyleciały drugim, zafascynowało mnie pojmowanie wróżb przez tego człowieka.
Starszy pan, o którym wspomniałam, owszem, . I owszem, jego stosunek do zasłyszanych wróżb jest zadziwiający – doprawdy zadziwiający. „No bo, niech pani powie…”, mówi konspiracyjnym szeptem, „Ja dam takiej babie kasę, żeby mi powiedziała wynik meczu, a ta specjalnie mi poda zły wynik, co wtedy!?”. No tak, tak, ma całkowitą rację. Prawdziwe wróżbitki się nie mylą – one umyślnie zmieniają widzianą przez siebie wróżbę.
Dodaj nową odpowiedź